Antropologia Plemienna: O spodniach rurkach, nowojorskim napychaniu krocza skarpetką i polskim bólu dupy. Innymi słowy, wskazania “de gustibus et coloribus non est disputandum” na nowo odczytane

“Ludzkie zachowania wypływają z trzech głównych źródeł: pragnień, emocji i wiedzy” Platon (filozof grecki)

Introductiones

Zajmowanie się filozofią zrobiło się niemodne, moim osobistym zdaniem głównie przez Niemców z XIX wieku. W każdym razie filozofii nie robi się już dzisiaj otwartym tekstem, są wiec kulturoznawcy, historycy idei, trenerzy personalni (jak żyć), socjo*, historio* oraz inne hybrydy, ale trzeba przyznać uczciwie, że są też i nowe wyzwania.
A te mogą rzeczywiście wymagać nieco re-brandingu i domalowania powykonawczo tutaj wąsów a tamże chuja, dla łatwiejszego odbioru dzieła (na marginesie: Nasz święty papież, Polak i subit w jednej postaci, Jan Paweł II de domo Wojtyła z matki Katz, w Kaplicy Sykstyńskiej w latach 1985-1986 zlecił, usuniecie około 600, domalowanych uprzednio amorkom, listków figowych odsłaniając im fiutki. To z kolei oznacza tyle, że gusta się zmieniają i polityka się zmienia, o czym trochę będzie później…)

Rozpoczęcie cytatem (dość luźnym w sumie) z filozofa greckiego Platona ma jeszcze i taki sens, że rozmyślania tego stosunkowo nudnego, jak na dzisiejsze standardy, typa przetrwały 2400 lat i utrwalone w piśmie. są jeszcze tu i owdzie w świecie wykładane chętnej młodzieży. Oczywiście nie w Polsce i nie w ramach inicjatywy “Dobra Szkoła” bo pani ministra Anna Zalewska nie po to zdobywała doświadczenie zawodowe jako ekolożka, wicestarostka Powiatu Świdnickiego oraz posłanka na Sejm RP, żeby nie rozpoznać jakiegoś starego gówna, gdy ma z nim do czynienia. No a w każdym razie obcych kulturowo ksiąg cudzoziemskich (przed którymi przestrzegał nas już — walczący z komuną bard Kaczmarski Jacek, syn Janusza, śpiewając, że ich “nie czytaj, czego nie wiesz, księdza pytaj!”).

Może z tym Platonem to jednak szkoda, bo po pierwsze typ zajmował się teorią formy i idei, a i wykazał synoptyczną czujność rewolucyjną i ideową wobec (pośrednio) “genderyzmu” i homoseksualizmu wprost.
Nauczał, że stosunki pederastii należy odrzucić jako mogące wykształcić nawyki u mężczyzn, które czynią ich niezdatnymi do małżeństwa i jest to przeciw naturze (co podnosi nieświadomie neoplatonski Wojciech Cejrowski) oraz dlatego, ze zdaniem Platona homoseksualizm wprowadza też trend bezwstydnego folgowanie sobie.

Rozbrat formy i idei a sprawa polska

Wpływ dialektyki marksistowskiej i postmodernizmu na demontaż języka jako narzędzia opisu, rozumienia problemów oraz wnioskowania, a także oddziaływanie tych zmian na formę są poza zakresem dzisiejszych naszych rozważań. Dość zauważyć, że problem istnieje, i to nawet nie tylko w Polsce.
W wielu sytuacjach przypadkowa forma (w rozumieniu “przypadkowa” jako niezamierzona, niezaplanowana, wynikająca z przypadku) dominuje nad ideą, która miałaby wyrażać (lub zgoła nie wyraża nic).

I nie chodzi tu o refleksje nad “przypadkiem” u takiego mistrza Kieślowskiego (zm. 1996), bo ten jako człowiek wychowany w świecie form przypisanych, nawet jeśli świadomie je przekraczał, to wiedzial, dlaczego to robi.

Problem, z którym mamy się zmierzyć poniżej może natomiast dość dobrze zilustrować historia z tramwaju. A rzecz miała miejsce około A.D. 2002.
Kolega wracający z nocnej zmiany jednym z pierwszych tramwajów, wciąż przysypiał, ale tylko tak, żeby nie przegapić przystanku. Znalazł się, po jednej z takich drzemek, obok dwóch nastoletnich dziewcząt fabrycznych.

A dialog tych panien wyglądał mniej więcej tak:

  • O kurwa! Jak to nie golisz cipy?!
  • No nie ogoliłam.
  • To jedziesz kurwa na dyskę i włochata cipa? A co na to Adrian (sic)
  • Co Adrian? Pierdole tego Adriana bo ma węża w kieszeni. Miras jest fajniejszy, ale chciał z połykiem a ja piłam Reds’a i już nie miałam na drugiego.
  • To się gol następnym razem wsiuro…

Kolega wysiadł w trakcie rozmowy i opowiadał mi o tym później (sam będąc ojcem dorastającej panny, inżynierem i do tego trochę filozofem — co jakoś często łączy się ze sobą, bo w dzisiejszym świecie prawdziwym filozofem lub poetą może być tylko inżynier, gdyż tylko on wie “jak jest naprawdę” i zresztą ma za to płacone). Sformułował wtedy taką myśl, która nie poraża dzisiaj świeżością, jeśli się nad nią pochylić w 2017, ale wówczas miała jeszcze pewien sens.

Ludzie działają z dwóch rodzajów pobudek: albo “fashion”, albo “statement”

Czas szybko jednak policzył się z jego refleksja, dzisiaj bowiem jako “statement” może funkcjonować równie dobrze szwedzki feministyczny bieg koński, “event” promocyjny z kanapkami czy zaniechanie zakupu mięsa w LIDL (a zamiast tego nabycie tufu). Fashion stal się natomiast pojęciem tak szerokim, jak religia. Co więcej, przy braku świadomości formalnej różnice pomiędzy “fashion” i “statement” zaczęły się zacierac, a nawet pojawił się “fashion statement”, co kompletnie podważyło dychotomiczna naturę obserwacji mojego kolegi.

W ten sposób często w kulturze palimpsest z jednej staje się fundamentem innej historii. Problem w tym, ze wszystko znacznie przyspieszyło w postmodernistycznym świecie, gdzie nawet 2+2=4 jest silnie negocjowalne…

Na dowód – sprawa Ryszarda Rynkowskiego i użycia broni, która w innym czasie, innym świecie byłaby pewnie przełomową: “Z formalnego punktu widzenia opinia już wpłynęła. Jest ona dosyć skomplikowana w swojej treści. Nie jest proste odpowiedzieć na pytanie, czy posiadał legalnie czy nielegalnie (sic)… Jest możliwość użyczenia nabojów i jeżeli on dostał te naboje od kogoś, to formalnie trudno mówić o popełnieniu przestępstwa” – wyjawiła serwisowi plotek.pl prokurator z brodnickiej prokuratury.

Pomijając nieco oniryczne słowo “wyjawiła”, jej wywód logiczny jest dowodem sprawności zbliżonym do dokonań artystki dla dorosłych Gauge, która robiła rzecz “na dwa baty” i z kciukiem w dupie ledwie tylko go śliniąc (za to zresztą została nagrodzona przez branżę i krytyków).

Sagging, low-rider & rurki

Z rzadka bawi mnie Internet, ale wydaje się, że jedne sprawy waza nieco więcej niż inne, jeśli do tego zwracają moja uwage, bo dotyczą tematu rozważań, no to _rugo! A zatem trafiam na wykop.pl i komentarz użytkownika “masiej” sprzed 1 roku i 9 miesiecy: “Odwieczny ból dupy samców alfa na temat węższych spodni na wykopie można zaobserwować niemal codziennie.
Poniższe zdjęcie, według mnie, świetnie obrazuje, że węższe spodnie z odpowiedniej długości nogawką są x100 bardziej schludne i lepiej wyglądają niż za długie worki po ziemniakach, które wiszą na dupie. Poza tym chciałbym dodać, że węższe spodnie (slim, nie skinny) pod żadnym pozorem nie gniotą w cohones.

I zacząłem się tak zastanawiać…

1. w polskiej tradycji kawaleryjskiej, obecne były tzw. bryczesy.

Bryczesy kawaleryjskie

Bryczesy kawaleryjskie

2. Niemcy mieli nieco bardziej rurkowate “Reithosen” (spodnie do jazdy)

Reithosen

Reithosen

3. Od tych niemieckich “Reithosen” (czyt. rajtouzen) wywodzą się nasze rajtuzy, a trauma z rajtuzami i przedszkolem to temat na analizę jungowska, ale i tam może leżeć przyczyna nienawiści do “rurek” u obecnych 40-latkow, rzecz do zapamiętania).

Rajtuzy, rajstopki, chlopiec

Rajtuzy, rajstopki, chlopiec

4. ONR niby tam kopiuje Niemców z lat 1933-1945 (tak przynajmniej mówi/pisze Wyborcza), ale jednak chyba nie ich spodnie… jest to bardziej Janosik i jeansy z Istambułu…

Janosik Jeansy z Istambułu

Janosik Jeansy z Istambułu

5. Być może dlatego, że ONR po prostu nie zamówił mundurów u Hugo Boss… która to firma pewnie dzisiaj zrobiłaby to wszystko nieco inaczej.

Adolf by Hugo Boss

Adolf by Hugo Boss

6. Tzw. sagging, czyli inaczej low-riding (czyli po polsku: zwyczajne noszenie spodni poniżej dupy) narodził się jako tradycja więzienna w dalekim USA (do którego wciąż nie da się z Polski bez wizy) w celu zasygnalizowania innym współwięźniom gotowości do odbycia stosunku analnego. Moim zdaniem winę za to ponoszą feministki, ponieważ pozostają ślepe na problem segregacji płciowej braku parytetów w wiezieniach, a akurat takie odważne zmiany mogłyby być społecznie ciekawym eksperymentem na miarę akademików radzieckich Miczurina, Pawłowa, Iwanowa i Łysenki. Jest też sprawa wypychania spodni skarpetkami w celu emulacji członka we wzwodzie, dość popularna w takim np. Nowym Jorku, ale poniewaz rurki-spodnie są dzisiaj już w Polsce wszędzie, od Nowego Targu do Nowego Tomyśla, wiec może i tutaj obecny stan w Polsce to jakaś dalsza “transformacja ustrojowa” i nowe w końcu przyjdzie…

sagging sock and NYC

sagging sock and NYC

Podsumowanie

Nie zamierzam dokonywać syntezy, głównie z przyczyn formalnych, bo nie wyszliśmy od jakiegoś uzgodnionego zestawu aksjomatów, a w onanię sofizmu popadać nie warto. Obserwacja nieco lżejszej natury jest natomiast taka, że rurki-spodnie to żadna nowość (jak uczy Kohelet — tej nie ma pod słońcem).
A nadto, że dobywanie szabli ostracyzmu z pochwy zastałego normatywu przeciwko rurkom-spodniom jest w istocie niegodne filozofa, wszystko bowiem przemija – jak wiemy.